18 lip 2018

Rozdział czwarty: Ciemne chmury

Spacer w ogrodach mógł być znacznie przyjemniejszy – w towarzystwie przyjaciółek, a nawet lepiej: cudownego Asmatesta. Z Mermornem u boku piękno słonecznego dnia traciło cały swój urok. Ani błękitne niebo, ani kusząca woń kwiatów nie zdołały polepszyć humoru Emnesii, gdy słuchała niezręcznej paplaniny chłopaka. Jedyne, co ją pocieszało, to fakt, że idąca za nimi matrona-przyzwoitka co chwilę przewracała oczami – zupełnie jakby chciała odrobić za dziewczynę wszystkie te momenty, gdy ta musiała się od tego powstrzymywać.
— Nie idzie mi najlepiej z mieczem — mówił Mermorn, już z mniejszym jąkaniem, jakby nabierał pewności siebie. — Za to lubię kusze. Są trochę ciężkie, ale wystarczy trzymać je w jednej pozycji. No i stoisz daleko od wroga! Myślę, że mam dobre oko… — Ten koszmarny zez zdecydowanie temu przeczył. — W okularach, to jasne. Naprawiają to wszystko. — Zaśmiał się piskliwie i natychmiast zamilkł, czerwieniejąc. — No i magia. To też mi idzie tak, wiesz… Mogłoby być lepiej. Ale myślę, że się poprawiam? Tak! Tak…
Czy naprawdę musi się chwalić jak bardzo jest beznadziejny? pomyślała kwaśno. Ile mam jeszcze słuchać tego nieudolnego gadania?
— To wspaniale — odparła, uśmiechając się sztywno. — Dobrze wiedzieć, że pracujesz nad sobą.
Niemal poczuła litość, gdy rozpromienił się na te słowa. Jakby rzuciła wygłodniałemu kundlowi kawałek kości. Smutny widok; wywołujący chęć pomocy, ale lepszy do ominięcia z daleka.
— Ta cała sprawa z dziedziczeniem jest przerażająca — mówił młodzieniec. — Gdybym miał braci, to byłoby prosto. Ale same siostry. — Zaśmiał się, poruszając chaotycznie dłońmi. — Wszystko na mnie!
Niestety, pomyślała Emnesia.
— Przynajmniej ojciec zaaranżował mi małżeństwo z piękną kobietą.
Znowu chciała przewrócić oczami. Takie prostackie komplementy. Żadnego polotu, tylko zwykłe stwierdzenie faktu.
— Ojciec twierdzi, że twoi rodzice są bardzo bogaci, dlatego cię wybrał. Ach! Nie powinienem tego mówić… — Chłopak uderzył otwartą dłonią w czoło. — Ale przysięgam, jesteś wspaniała. Nawet bez całego bogactwa cieszyłbym się na nasz ślub…
— Oczywiście — odparła, delikatnie poprawiając fryzurę. Wiedziała, że słońce odbijało się pięknie w jej lśniących włosach, rozlewających złocistą falą po ramionach. Zdawała sobie również sprawę, jak kusząco skrojony ma dekolt – jakkolwiek niewygodny, jej strój wyglądał powalająco.
Spacer trwał aż do kolacji. Zatrzymali się na chwilę na jednej z ogrodowych ławek, ukrytej pośród barwnych drzew. Tam mogli obserwować kąpiące się w niewielkiej fontannie ptaki. Ich urocze śpiewy wypełniały ciepłe powietrze i trochę łagodziły nudę rozmowy z Mermornem.
Jednak wkrótce słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, a powietrze robić chłodne. To zmusiło ich do powrotu – wyczekiwanego pilnie przez Emnesię – między ciepłe ściany dworu. Dostali szansę odświeżenia się przed kolacją, co dziewczyna wykorzystała z czystą radością. Po tym znowu nadszedł czas na uprzejmości i poważne rozmowy.
Wieczorny posiłek uświetnił występ barda i artystki wygłaszającej piękne poematy o dawnych bohaterach. Na twarzy matki w końcu pojawił się delikatny uśmiech, zaś hrabina złożyła dłonie, zachwycona pokazem. Nawet Hrabia postukiwał stopą w rytm muzyki. Rodzice Emnesii mogli być sztywni, ale wiedzieli jak zabawiać gości, nie pozostawiając im nawet sekundy na nudę.
Emnesia mogła przez chwilę odpocząć od paplania Mermona, chociaż ten momentami wydawał się umierać z pragnienia dalszej rozmowy. Na szczęście występy skutecznie go rozpraszał i dziewczyna zajęła się swoim posiłkiem, wsłuchana w muzykę i niesamowite dzieje herosów.
Po kolacji pożegnała się grzecznie ze wszystkimi, uważając by najpierw dygnąć hrabiemu i hrabinie, a potem dopiero rodzicom, po czym z ulgą wróciła do swojego pokoju.
— Co za okropny dzień! — jęknęła, opadając dramatycznie na fotel i przymykając oczy. Krzątająca się po pokoju Aliva mruknęła coś w odpowiedzi, zajęta doglądaniem ognia w kominku i przygotowywaniem pościeli. W znajdującej się obok łaźni Ysopa szykowała wieczorną kąpiel. — A pozostał jeszcze cały tydzień! Hrabia i hrabina są niesamowici, ale ich syn… Jak to możliwe, że mają tak beznadziejne dziecko!? — Westchnęła i delikatnie potarła oczy. — Co za koszmar, że muszę wyjść właśnie za niego! A przecież mogłam być z Asmatestem. Prawdziwym rycerzem! Przystojnym, wysokim i takim potężnym…
Wzdychając tęsknie, zrzuciła z siebie ubranie i stąpając na palcach przeszła do łaźni. Od zimna podłogi zdrętwiały jej stopy, lecz zanurzenie się w ciepłej wodzie przegnało wszelki chłód. Ysopa zajęła się włosami Emnesii, delikatnie je myjąc i nakładając pielęgnujące olejki. Relaksująca kąpiel była tym, czego dziewczyna potrzebowała. Pozwoliła jej rozluźnić się i na chwilę zapomnieć o sytuacji.
— Mój kochany Asmatest… — mruknęła, wpatrując się z rozmarzeniem w bogato zdobiony sufit. — Ach, gdyby to on miał zostać mym małżonkiem. Aż mi policzki płoną, gdy o nim myślę. — Nie tyle zauważyła, co poczuła jak Ysopa przytakuje. I cóż tu mówić, nie dziwiło ją, że rycerz każdej kobiecie mógł zawrócić w głowie. — Jest taki silny i utalentowany.
W ten sposób skończyła swą kąpiel i odziana w powłóczysty szlafrok, przeszła do sypialni. Pozwoliła by Aliva zdjęła jej z twarzy makijaż, wpatrując się z utęsknieniem w jedno z zakrytych ciężką zasłoną okien. Już układała się do snu, gdy nagłe, niezrozumiałe krzyki rozdarły senną ciszę dworu. Zerwała się spomiędzy pościeli, wymieniając ze służkami zaniepokojone spojrzenie. Ledwo minęło kilka chwil, a rozległo się walenie do drzwi jej pokoju i głos majordomusa, wykrzykujący:
— Alarm! Atakują dwór!


Rozdział piąty

2 komentarze:

  1. Hurra!
    Wybacz, ze tak z grubej rury, ale właśnie w chwili kolacji zawtanawialam się kiedy stanie się co się stać miało i oto jest. Na sam koniec dnia.
    Jestem bardzo ciekawa czy Mermon jeszcze się pojawi w tej historii i czy cos w ogóle wniesie poza swoim pokractwem. Nie ukrywam, ze spodobało mi się jego takie ciamajdaczenie się xD może temu, ze krwi napsuł Emne? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaburzona jest ukontentowana nareszcie bliżej poznała uroczego Mermorna. Do tego nareszcie nastapił upragniony ATAK! Zaburzona zaciera łapy z zachwytu.

    OdpowiedzUsuń