17 sie 2018

Rozdział trzynasty: Okup za królewnę

Pogrążona w ciemności cuchnącego namiotu, Emnesia siedziała jak na szpilkach, obejmując ramionami kolana i słuchając toczących się na zewnątrz rozmów. Ilość przekleństw i sprośnych żartów, jakie do niej dotarły, starczyłoby jej do końca życia.
Poza przypadkowym usłyszeniem rozmów lub prostackich pokrzykiwań chłopów, gdy wędrowała z rodzicami po rodzinnych ziemiach, nie miała żadnego kontaktu z pospólstwem. Nigdy nawet nie rozmyślała o tym, jak zachowują się takie osoby. Podejrzewała, że życie w dziczy nie wpływało dobrze na ogładę człowieka. Jednak nigdy nie spodziewała się, że jakikolwiek człowiek może wyrażać się tak… nieokrzesanie.
Zadrżała, gdy gdzieś blisko niej ktoś wybuchł rechoczącym śmiechem. Kolejne na wpół sformułowane słowa i przekleństwa płynęły pośród wypełnionego odgłosami nocy lasu. Momentami nie mogła zrozumieć, o czym bandyci rozmawiali, tak okropnie deformowali każdy wyraz. Na dodatek czuła coraz mocniejsze pulsowanie bólu, zaczynające się gdzieś z tyłu głowy. Gdy dotknęła tego miejsca poczuła coś lepkiego, na wpół zaschniętego na włosach. Skrzywiła się, mocniej zaciskając ramiona wokół kolan.
W pewnej chwili musiała zasnąć, bo ocknęła się, gdy ktoś potrząsnął jej ramieniem.
— Żarcie — warknął ponuro pochylający się nad nią mężczyzna i wetknął w dłonie  niewielką miskę. Wyszedł natychmiast, pozostawiając klapy namiotu lekko uchylone. Emnesia zmrużyła oczy na rozświetloną słońcem polanę, ledwo widoczną przez niewielki otwór. Banici kręcili się bezładnie po obozie, rozmawiając głośno i przepychając między sobą. Odziani w długie płaszcze lub postrzępione futra. Każdy, co do jednego, z bronią przy pasie.
Spojrzała niechętnie na swój posiłek – rzadką breję, z pływającymi w niej kawałkami mięsa. Zapach był równie kuszący, co wygląd potrawy. Odstawiła naczynie jak najdalej od siebie i przycisnęła czoło do kolan. Mdliło ją okropnie, a żołądek i gardło miała boleśnie ściśnięte. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek czuła się równie źle. Nigdy nic jej nie dolegało – nie dość długo, żeby mogło odcisnąć na niej jakiekolwiek piętno. Obdarzeni magią medycy natychmiast przeganiali wszelkie choroby i skaleczenia, a teraz…
Poderwała głowę, gdy ktoś położył dłoń na jej ramieniu. Przez sekundę zapłonęła w niej nadzieja, że to Hadres przybył, aby ją uratować. Odsunęła się natychmiast, widząc dziobatą twarz Dumisa. Mężczyzna uśmiechał się krzywo, ukazując swoje nie do końca pełne uzębienie.
— Ach, nie jesz? — zapytał z fałszywą troską, obrzucając jej posiłek znaczącym spojrzeniem. Nie raczyła odpowiedzieć, ale nie wydawał się tym przejęty. Przykucnął, spoglądając na nią badawczo i chociaż jego uśmiech nieco przygasł, nie znikał nawet na chwilę. — Niedobrze. — Zacmokał, kręcąc głową. — Lepiej zjedz. Nie chcemy, żebyś zasłabła, ślicznotko.
Rzuciła mu tylko spojrzenie spode łba i odwróciła wzrok na jedną ze ścian namiotu.
— No ja chcesz — skwitował już mniej przyjemnym tonem. — To może pogadamy? Powiesz coś o sobie. Ja powiem coś o mnie, he? — Kątem oka dostrzegła, jak splata luźno dłonie między nogami. Na jednym z ud nosił groźnie wyglądający nóż. — Jesteś jedną z tych szlachcianek, to jasne. Te łachy, te włosy. Śliczne. — Wyciągnął do niej rękę, na co uchyliła się odruchowo. Parsknął śmiechem, ale opuścił ramię. — Skąd jesteś? Z którego z tych waszych rodów, ta? Ale z którego?
Przygryzła wargę, milcząc uparcie i patrząc na cokolwiek, tylko nie jego twarz. Przez chwilę słychać było tylko jego hałaśliwych kompanów, gdy czekał na odpowiedź. Westchnął potężnie, nie otrzymawszy żadnej.
— Lepiej dobrze se pomyśl, księżniczko. Ktoś za ciebie zapłaci. Może rodzinka? Może ktoś inny? Za taką ślicznotkę sporo się zarobi. Kto by nie chciał ładnego ciałka, jak twoje?
— Nie — jęknęła, odwracając się do niego gwałtownie. — Nie możesz…! Ja nie chcę… — Urwała, gdy głos załamał się na kolejnym słowie.
— Ale mogę — odparł, wzruszając ramionami. — Jak nic nie powiesz. Dobry towar trzeba sprzedać.
Potrząsnęła głową, przyciskając dłoń do ust. Co miała powiedzieć? Nie wiedziała, gdzie jest jej rodzina. Nie miała pojęcia, czy rodzice w ogóle żyją. Co by dało powiedzenie nazwiska rodowego, skoro straciło ono swe znaczenie? Czy było możliwe, że wieści o ataku na dwór nie rozniosły się po okolicy, docierając nawet do uszów zaszytych w lesie oprychów?
Kto inny mógłby za nią zapłacić? Sulriah i Corien, zapewne tak, ale ich rodziny? W teorii ich rody podlegały rodowi Emnesii, ale jak wyglądała sytuacja po ataku? Czy po tych wszystkich dniach pozostał jeszcze ktoś, do kogo bez obawy mogłaby sięgnąć po pomoc? Asmatest? Ale przecież on był rycerzem. Żadna grupa rozbójników nie szłaby po okup do grupy wyszkolonych wojowników, którzy zaraz po załatwieniu sprawy mogliby rzucić się za nimi w pościg. Chyba łatwiej było szantażować szlachtę?
— Czyli nie? — zapytał Dumis, gdy milczenie znowu się przeciągnęło. — No nic. — Klepnął dłońmi o uda. — Może się jeszcze rozmyślisz. Ale szybko. Ja poszukam kogoś, kto ma dużo złota i chęć na małą królewnę.
Po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z namiotu. Emnesia zacisnęła powieki, przyciskając czoło do kolan i przełykając cisnący się na usta krzyk.


8 komentarzy:

  1. Hej, hej :)
    Rozdział jak zwykle ekstra.
    Sytuacja Emnesii staje się coraz bardziej opłakana ( Hadres, spiesz się :D ).
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, właśnie zawitałam tutaj i jak na razie mi się podoba, więc obs.
    Źle zapisujesz dialogi :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mieć nowego czytelnika. :)
      Czy możesz wskazać, co jest nie tak z moim zapisem dialogów? Do tej pory wydawało mi się, że pisze je dobrze. Być może robię jakiś błąd, ale go nie widzę.

      Usuń
    2. Może chodziło o to, że dajesz dywizy zamiast pauzy lub półpauzy?
      https://www.ekorekta24.pl/myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac/

      Usuń
    3. Prawdopodobnie. Też tak podejrzewałam. Mam tylko taki problem, że żeby postawić taki znak musiałabym znaleźć go gdzieś w internecie, bo nie korzystam ani z ms world ani z open office.
      Zawsze warto zapytać, nigdy nie wiadomo o co komuś chodzi. :)

      Usuń
  3. Emnesia ma nie lada problem do rozgryzienia. Podać prawdziwe dane, czy może skłamać? Jeśli poda prawdziwe... Ci przez których się tu znalazła na pewno by się nią "odpowiednio" zajęli, o tak. Rycerze wiadomo, odpadli na wstępie. A gdyby podała się za siostrę jednej z przyjaciółek??
    Hardes.. ah tak. Jak tu nie zatęsknić za buzią Feltona? xD
    Ps. Jak widzisz wróciłam do czytania :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Otóż to. Ja tez kopiuje i wklejam XD nigdy nie pamiętam skrotu klawiszowego... Z reszta na tablecie czy komórce nie ma innej opcji jak wkleic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać ja mam znacznie mniej cierpliwości do wklejania prawidłowych znaków. Ale podziwiam każdego, kto ma tę cierpliwość. ;)

      Usuń