15 wrz 2018

Rozdział dwudziesty pierwszy: Wybrana przez boginię

Po przybyciu do domu Narissy stałe poczucie zagrożenia na chwilę zniknęło. Ciężar podróży opadł z ramion Emnesii i dziewczyna odetchnęła pełną piersią. Nie musiała uważać już na to gdzie idzie, oglądać się przez ramię na każdy szelest, uciekać przed dzikimi zwierzętami. Od świata zewnętrznego odgradzała ją niewidzialna bariera, której granicę wyznaczał las. Wewnątrz nic nie mogło jej dotknąć; zranić, gdy tylko straciła czujność. W końcu dostała szansę na zebranie sił i odzyskanie dawnej pewności siebie.
Jednak Hadres nie dał dziewczynie wiele czasu na leniwy odpoczynek (do którego Rikka zachęcała niemal bez przerwy). Ledwie minął dzień, gdy znalazł ją siedzącą na schodach prowadzących do domu i w zamyśleniu przeczesującą włosy zdobyczną szczotką. Ledwo uniosła brew, gdy przysiadł się do niej, swobodnie opierając łokciami o wyższy stopień.
— Podoba ci się tutaj? — zapytał niby od niechcenia.
— Nie jest najgorzej - odparła, wzruszając ramionami. — Jak to w uroczym, chłopskim... Domku.
— Chyba nigdy nie widziałaś chłopskiej chaty - zaśmiał się mężczyzna, na co rzuciła mu krzywe spojrzenie. - Są mniejsze, skromniejsze i w większość z nich nie znajdziesz żadnych książek. Ani pokaźnej spiżarni. Je się to, co gospodarz wyhoduje. Czasami codziennie to samo. Rodziny są duże i dzielą jedno pomieszczenie. Toaleta stoi na podwórku.
Co za prymitywne warunki skomentowała Emnesia z grymasem. — To nie brzmi jak życie, tylko jakaś nędzna egzystencja.
Uśmiech Hadresa osłabł, a zmarszczka między brwiami pogłębiła.
— Nie wszyscy mają tyle szczęścia, żeby urodzić się w dostatku. Niektórzy od początku skazani są na egzystencję. Czasami los nie daje nam wyboru. Dostajemy jedną drogę i musimy nią iść, czy tego chcemy, czy nie. - Wyprostował się, trąc oczy kłykciami. — Ale nie o tym chciałem rozmawiać.
— A o czym? — zapytała znudzonym głosem, wracając do czesania. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio poświęcono jej włosom choćby chwilę na odpowiednią pielęgnację. Od kiedy uciekła z domu okropnie zmarniały, ledwo pamiętając cień dawnego piękna. Zastanawiała się, czy zdoła kiedykolwiek przywrócić ich dawny blask.
— Niedługo ruszymy jeszcze dalej na południe — mówił Hadres. Czuła na sobie jego spojrzenie i przytaknęła z roztargnieniem. Przejdziemy przez góry, a tam nie tylko zimno będzie nam doskwierać. Lasu jest niewiele, górskie zwierzęta ciężko upolować. Nie mogę zabrać cię w podróż nieprzygotowaną.
— Przecież uczyłeś mnie w drodze tutaj. — Zmrużyła na niego oczy. Co jeszcze muszę wiedzieć o wędrowaniu po dziczy?
— Pokazałem ci zaledwie kilka rzeczy. Może po roku mieszkania w głuszy, nabierania doświadczenia, uznałbym, że nauczyłem cię wszystkiego czego mogłem. Ale po kilku dniach ciągłego marszu? — Potrząsnął głową. — Kilka strzępów informacji na niewiele się zda w samotnej podróży.
— Mówisz to tak, jakbym miała iść do tego Vox zupełnie sama — odparła oskarżycielskim tonem. — Czy już teraz planujesz porzucić mnie gdzieś w dziczy? Po co w takim razie gdziekolwiek chcesz mnie prowadzić?
— Oczywiście, że nie! - zawołał zaalarmowany. — Chcę tylko, żebyś była gotowa na różne sytuacje. Nikt nie wie, co może zdarzyć się w czasie podróży. Ostatnim razem nie przewidzieliśmy bandytów. Kto wie, co nas spotka tym razem?
Przygryzając wargę, spojrzała z zastanowieniem pod stopy. Kilka źdźbeł trawy wystawało spod schodów i kołysało się na łagodnym wietrze. Tym samym, od którego nieustannie marzły jej palce i nos. Musiała przyznać, że Hadres miał trochę racji. Dworska etykieta i umiejętności muzyczne nie zdawały się na nic wobec ostrej broni i siły fizycznej. Ostatnim razem dopisało jej szczęście – całe mnóstwo, patrząc na incydent z niedźwiedziem.  Ale jak długo mogła liczyć na ślepy traf? Na kogoś, kto rzuciłby się jej na ratunek i... Ściągnął wrogich żołnierzy do obozu bandytów? Wybór ograniczał się do jednego. Zakasania rękawów i wzięcia się do nauki. Zmarszczyła nos na samą myśl.
Muszę to zrobić, pomyślała. Tym razem niewiedza mogła skończyć się czymś znacznie gorszym niż gniewem guwernera i rozczarowanymi spojrzeniami rodziców. Czymś, z czego nie zdołałaby się wydostać: śmiercią. Z zimna lub z głodu, z rąk bandytów, dzikich zwierząt lub wrogich żołnierzy. I kto wie jaką jeszcze?
— ...Najlepiej byłoby zacząć od czegoś istotnego — mówił Hadres, nie zauważając, że w ogóle nie słuchała tego, co opowiadał jej przez ostatnią minutę. — Od zdobywania jedzenia, na przykład. Które rośliny są jadalne, a które nie. Jak znajdować i łapać małe zwierzęta. Walka też jest istotną sprawą. Nauczę cię jak się bronić, tyle ile tylko zdołam. Sztyletem, bo jest lekki i łatwy w użyciu. Niepozorna broń, ale potrafi wyrządzić krzywdę.
— W takim razie zaczniemy jak najszybciej? — zapytała, gdy zrobił przerwę na oddech. — Skoro niedługo ruszamy dalej?
— Tak. Byłoby idealnie — przytaknął mężczyzna. — Im więcej czasu poświęcimy na to teraz, tym łatwiej będzie później. Zamilkł, spoglądając na nią z osobliwą miną. Zaniepokojony? Niepewny? Właściwie... Chciałbym jeszcze o czymś z tobą porozmawiać. Wyjaśnić pewne rzeczy. Powinienem zrobić to już dawno temu, ale… Mam ten głupi nawyk ukrywania wszystkiego. Skutek uboczny- Zresztą, nieważne.
Znowu zrobił dziwną minę i przez chwilę siedzieli bez słowa. Wokół świerki kołysały się na wietrze, gdzieś z domu za nimi dobiegały głosy Rikki i Gorstena. Wszystko wydawało się sielankowo spokojne i tylko zimne powietrze kąsało po każdym odsłoniętym kawałku skóry. Emnesia w końcu skończyła czesać włosy i ostrożnie rozdzieliła kosmyki, by zacząć zaplatać je w prosty warkocz. Nosiła je w ten sposób od kiedy tylko zauważyła, że dzięki temu nie plączą się tak szybko i nieprzyjemnie.
— To o czym chcesz rozmawiać? — zapytała niecierpliwym głosem.
Hadres oblizał usta, pochylając głowę tak, że widziała tylko jego przystojny profil. Wydawał się bardzo blady – a może to tylko zimne światło sprawiało takie wrażenie?
— Już dawno powinienem ci o tym powiedzieć — zaczął powoli. — O tym że… Znam cię dłużej niż ty znasz mnie.
— Co takiego? — Emnesia znieruchomiała, spoglądając na niego ostro. — Jak to możliwe?
— Służyłem na dworze twego ojca jako jeden ze strażników posiadłości. To dlatego tak szybko cię znalazłem, gdy uciekłaś w czasie ataku. Ja… Spędziłem dużo czasu badając posiadłość i odkrywając jej tajemnice. Musiałem znać ją na wylot.
— Służyłeś na naszym dworze? Czemu? — Poczuła nagły chłód, zupełnie niezwiązany z temperaturą w lesie. Ściągając gniewnie twarz, wycelowała w niego palcem. — Szpiegowałeś nas, żeby sprzedać informacje o mojej rodzinie! Żeby ułatwić atak...!
— Nie! — przerwał jej Hadres, unosząc gorączkowo dłonie. — Nic równie podłego! Mój cel był zgoła inny. Nie zostałem strażnikiem, żeby zdradzić twą rodzinę. Wręcz przeciwnie: próbowałem was chronić!
— Chronić! — parsknęła Emnesia. — Niby z jakiego powodu? Masz wobec mego rodu jakiś dług? Twoja rodzina ma dług? Co niby mogłoby cię do tego zmusić?
— Nie, żadnych długów. Chodzi o pewną… Legendę.
Legendę? Emnesia odchyliła się lekko, patrząc na niego jak na wariata. Jaki niby mogło to mieć związek z chronieniem jej rodziny?
— Wierz mi, to nie żaden wymysł — rzekł Hadres, widząc jej minę. — Dla większości to tylko opowiastka. Historia, którą dobrze opowiada się dzieciom. Ale dla niektórych to jest… Część życia. Zamilkł na chwilę, wpatrując się posępnie w las. Słowa cisnęły się na usta Emnesii, ale przełknęła je, postanawiając zaczekać, aż jej towarzysz kontynuuje. — Na pewno słyszałaś tę opowieść — podjął wreszcie. — Przed wiekami bogowie toczyli wojny o władzę nad śmiertelnym. Część z nich chciała władać ludźmi, inni pragnęli ich chronić. Trwało to wiele pokoleń i przyniosło światu jedynie strach i śmierć. Poruszona tym bogini losu postanowiła pomóc ludziom i…
— Oddzieliła świat bogów od świata śmiertelników — dokończyła niecierpliwie Emnesia. — A resztki swej boskiej mocy przelała w duszę śmiertelnej kobiety, tworząc awatara. Miał on po wieki stąpać pośród ludzi i strzec kurtyny oddzielającej śmiertelników od bogów. Tak, znam to. Chyba każdy w promieniu tysiąca kilometrów słyszał legendę o wybrance Tianezath. Co to niby ma wspólnego z twoją służbą u moich rodziców?
— To jest powód, dla którego służyłem — odparł Hadres. — Ta opowieść ma większe znaczenie, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. — Dziewczyna przewróciła oczami. Wciąż czekała aż przestanie krążyć wokół tematu i zacznie się tłumaczyć. Legenda naprawdę nie brzmiała jak dobry powód na zrobienia czegokolwiek. — Moja matka była awatarem bogini.
— Co? — Emnesia wytrzeszczyła na niego oczy. — Co ty wygadujesz? Twoja matka była…? — Parsknęła nieeleganckim śmiechem. — Chyba oszalałeś. To tylko legenda!
— Mówiłem ci. Większość ludzi wierzy, że to zwykła historyjka — przypomniał z naciskiem. — Tylko nieliczni znają prawdę. Moja matka była awatarem, a gdy zginęła, jej moc przeszła na kolejną wybraną. — Tu wyraźnie się zawahał, zanim dodał: — Jest... szansa, że ty nią jesteś.
— Ja? Ja jestem wybraną! — Dziewczyna zaśmiała się ostro i zerwała ze schodów. — To niedorzeczne! Czemu w ogóle opowiadasz takie głupoty? Nie, nie próbuj się tłumaczyć! — Po czym, nie dając mu czasu na powiedzenie czegokolwiek więcej, wbiegła do domu.

2 komentarze:

  1. Znalazlam 2 literówki, ktore wklejam ponizej.
    "Wewnątrz nie nie mogło jej dotknąć; zranić, gdy tylko straciła czujność" - dwa razy "nie" zamiast "nic"
    "Chyba nigdy nie widziałaś chłopskiej chaty - zaśmiał się mężczyzna, na co rzuciła ma krzywe spojrzenie." - mu zamiast ma.

    Przejdę szybko do rzeczy. No to zaczyna się większą jazda magiczna. Nooo super! W dodatku jestem okrutnie ciekawa jakcy są, a raczej jakie (bo kobiety pełnią te role) te awatary. Mają magię w sobie? Ale jak wygląda w sprawie Emnesii (jeśli ma być następna), gdy magii nie ma od urodzenia, a odziedziczyła w takim wypadku... Ale co ja tam mogę wiedzieć :D moc bogini na pewno rządzi się swoimi prawami!
    Zgaduję, że Emnes nawet nie zwróciła uwagi na Hadresa gdy był w jej posiadłości, z resztą wtedy jej świat był na zbyt wysokim progu próżności by dostrzec służbę (poza tą co szoruje ci plecy xD).
    Czy więc matka go tam "wysłała?"???
    Mmmm coraz bardziej mi się podoba Twoje opowiadanie!
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, będzie się robić coraz lepiej. Awatary, magia, te sprawy. ;)
      Emnesia straciła sporo próżności, ale jeszcze trochę trudów musi przejść, żeby pozbyć się jej całkowicie (albo przynajmniej w większości :P).

      Usuń